Byłem tydzień w Rumunii w 2008 r. tranzytem do Bułgarii. Rumunia to piękny kraj z niesamowitymi możliwościami tyrystycznymi. 3 lata temu "przemysł" turystyczny dopiero się rozkręcał. Było już gdzie zjeść przy aktrakcyjnych turystycznie punktach, ale nie było tłumów. Teraz może być dużo gorzej.
W Rumuni drogi były w 2008 r. mocno przebudowywane, ruch bardzo duży (korki). Jeździ się więc nawet gorzej niż u nas (prawie niemożliwe
). W ciągu dnia przejechanie 500 km to już duży wyczyn. Jednak drogi są w większości asfaltowe, nawierzchnia w stanie róznym ale przejezdnym dla osobówek, więc nasze Karakany czy Hi-Luxy są nawet zbyt "terenowe"
.
Jadąc autem terenowym nie odpuściłbym zapuszczenia się w jakiś dzicz. Od lat to mekka polskich off-roderów. Problem tylko jak przekonać do tego moją żonę
Osobny problem to pogłoski że zaczyna się nagonka na dzikie kempingowanie i wjeżdzanie samochodami w góry.
Na ten rok wstępnie planujemy Chorwację, ale w 2012 mam ciśnienie na jakąś wyprawę z wykorzystaniem potencjału 4x4. Mój młodszy będzie miał 6 lat, powinnen dać radę. Żeby jednak jakoś pójść na kompromis z rodzinną musiałbym przewidzieć w planie wycieczki jakieś kilkudniowe moczenie się w Morzu Czarnym a potem w góry
. Chyba ciekwsze byłoby Maroko ale zdecydowanie droższe i bardziej wymagające.