Więc piszę jak obiecałem.
Grzałka ma 300 Watt, więc nie grzeje jak w czajniku bezprzewodowym, jednak np. podczas prób czy działa przed montażem po dosłownie 5 sekundach odparowała z niej woda.
Efekt grzania jest taki, że np. po włączeniu około 45 minutach przed odpaleniem (temperatura zew. -10 stopni C) olej jest rzadki jakby auto stało w temperaturze +., nie ma typowego klekotania diesla jak na mrozie, odpala powiedzmy jak jesienią gdzie temp. są dodatnie, pomijając i tak wyższe obroty silnika.
Po wyciągnięciu bagnetu olej na nim jest letni czy delikatnie ciepły. Płynność oleju jak w temp. pokojowej.
Grzanie oleju nie ma wpływu na szybkość z jaką temperaturę łapie płyn chłodzący w czasie jazdy, przynajmniej nie po takim czasie czyli ok. 45 minut.
Sam montaż jest banalnie prosty, grzałka dobrze dolega do miski, na tyle że po dokręceniu z pomiędzy miski a grzałki wyciśnięta została pasta która ma pomagać w przewodzeniu ciepła.
Podsumowując wynalazek ten oszczędza silnik ułatwiając mu smarowanie od pierwszych sekund.
Jeśli chodzi o komfort ciepłego powietrza z nawiewów zaraz po odpaleniu, można zapomnieć
, musiałaby to być grzałka płynu chłodzącego a nie oleju, ale wtedy są inne problemy między innymi z termostatem.
Jednym słowem Webasto to Webasto i nic go nie zastąpi.
pzdr
Terracan 2.9 CRDi 163KM - 2005r.