Forum TERRACAN.PL

Witam !

Jakie jest Wasze zdanie na temat zestawów naprawczych, czy ktoś stosuje/stosował, jaki byłby najlepszy, zamiast koła zapasowego ? Auto z takim zestawem byłoby eksploatowane tylko na drogach publicznych, do jazdy z przyczepą, no jeżeli się da to daleko, lub bardzo daleko. Zawsze będzie bliższa lub dalsza dostępność do zakładów wulkanizacyjnych. Proszę o opinie i własne sugestie. Jeden z powodów rezygnacji z zapasu jest masa koła i ograniczenia w ładowności auta. Aha, co istotne to, że mam założone opony 245/75R16 a zapas jest to stara opona o wysokości 65, więc w zasadzie i tak nie do zastosowania w razie czego. Kompresor w bagażniku znajdzie się. Tak mi przyszło do głowy - czy awaryjna dętka byłaby dobrym rozwiązaniem ?

Pozdrawiam

Zestaw naprawczy tylko i wyłącznie jak złapiemy np gwóźdź, bo jak rozetniesz oponę to jesteś gotowy
Chyba ze masz ubezpieczenie i obejmuje rozwalenie opony.
Dętka dobry pomysł tylko nie wiem czy chciało by mi sie to rozbierać
Dzis coraz więcej samochodów wychodzi z zestawem naprawczym koła, i zastanawia mnie co jak rozwalę oponę?? juz znam odpowiedz, proszę zgłosić to do zarządcy drogi dlaczego taka dziura

A ja od ośmiu lat jeżdżę bez zapasu, bo w jego miejscu mam butle z gazem.
Przez te osiem lat zrobiłem 210 kkm jeżdżąc po różnych drogach.
Raz tylko trafił mi się gwóźdź od przybijania podków do końskich kopyt. Byłem wtedy na urlopie w Zakopanem.
Wtedy pierwszy i ostatni raz przydał mi się kompresor, który zawsze mam w bagażniku.
Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć ze zapas jest zbędny i nie zawracam sobie nim głowy.

Dlatego warto mieć zapisane nr tel kolegów z forum zawsze jest nadzieja:)

Ja mam mieszane uczucia co do takich zestawów. Fajne są te bardziej "pro" (frez, szydło, sznur itp) bo generalnie sposób naprawy jest analogiczny jak w zakładzie wulkanizacyjnym, tyle że tam robi się to "od środka" i możliwe, że materiały lepsze (choć teraz to nigdy nie wiadomo) - ostatnio patrzyłem jak zaprzyjaźniony wulkanizator naprawiał oponę - najwięcej czasu to zajmowało schnięcie (a to rozpuszczalnika, a to kleju a to czegoś innego - cała robota zajęła chyba z 30 min - generalnie mając materiały i narzędzia operacja do wykonania na drodze
Z drugiej strony - przez ostatnie 6 lat moje jedyne uszkodzenie opony, które zmusiło mnie do zmiany koła na drodze - to pęknięcie prawie nowej opony na jej boku - w dodatku przy poruszaniu się wyłącznie po asfalcie. Cóż - nie do naprawy.
Ogólnie - idea zdaje się być słuszna. Chyba zależy od szczęścia, ja ze swoim się nie porwę, bo przy pierwszym wyjeździe z domu (na tyle daleko żeby toczenie koła na piechotę było nieopłacalne) - opona rozpadnie się na pył
Z kolei awaryjna dętka - to by rozwiązywało sprawę, ale na wyprawie i to nie nie jako podstawowy zapas a 2 czy 3 zapas. Już widzę jak w środku miasta zdejmujesz koło i zaczynasz je rozkładać na chodniku żeby dętkę wcisnąć do środka - przy naszym rozmiarze kół, profilu felgi (zwykle JJ o ile nie lepszych) i bez wprawy - to pewnie z 1h roboty będzie ze spokojem.

Witam !

No z tą naprawą koła w mieście i dodam, zestawem ponad 12 metrowym to może faktycznie być masakra. A tak zapas, nawet jak nie wymiarowy to chociaż do jakiegoś parkingu powolutku dojadę, tam rozepnę się i spokojnie wulkanizatora znajdę. Ciężar obrabianego koła, stawianego, zdejmowanie opony, dętka i pozostałe pomysły stawia pod znakiem zapytania moje dywagację. Myślę, że dziury jako takiej to nie ma co się bać, tylko właśnie przecięcia, rozdarcia. No cóż poczekam jeszcze na wypowiedzi Kolegów.

Pozdrawiam

W takich sytuacjach trzypozycyjny przełącznik napędów rządzi. Można właściwie mieć "prawie" dojazdówkę. Zmieniasz uszkodzone koło tak żeby mieć równe na tyle, koło w innym rozmiarze na przód i spokojnie dojedziesz gdzieś gdzie naprawisz kółko. Z TOD-em już niestety to nie przejdzie.