Ostatni łykent

przed B.N. wszechobecna breja śniegowa więc trzeba do kościoła Karaknem sie udać. Wsiadam do czarnego przekręcam stacyjkę a tu wyciaraczki ruszyły się kawałek (nie były wyłączone przed wyłączniem stacyjki), piedut i stoją w odchylone jakieś 30 stopni

. Podniosłem od szyby i opadły na dół ale nie działają.
Zaraz po Mszy, zły jak jasna cho...a zabieram się do wybebesznia podszybia. Po chwili walki (chwila to jakieś 15 min

) znajduję przyczynę. Cięgło miedzy silnikiem a prawym ramieniem się wyczepiło z przegubu jabłkowego

. Po dłuższej chwili przypomniałem sobie że w sobotę wycieraczki przymarzły i próbowałem je uruchomić więc mogło pójść mocne obciążenie na wycieraczki ale żeby tak od razu się wyczepiły
Ktoś miał podobnie ? Wymienić ciegło czy może z ośkami itp.... Muszę drydnąć do ASO ile to u nich kosztuje.