w największą zimę pojechałem do lasu na kilka dni , w pierwszy dzień przecierałem szlaki w śniegu , wszystko pięknie ładnie działało czyli napędy , w nocy dowalił mróz -30 c,rano próba odpalenia się nie powiodła,wyjęty akumulator i ładowanie,po ok 2h podłączyłem akumulator ,mój błąd odrazu po podłączeniu akumulatora odpaliłem auto i przód przestał kręcić ,kiedy się zorientowałem , rozłączyłem akumulator ,podłączyłem go ponownie odczekałem 40 min. odpaliłem i dalej przód nie łapie , przy przełączaniu reduktora kontrolki palą się, po przekręceniu stacyjki ale nie odpaleniu auta kiedy kręce reduktorem słychać że silniczek pracuje ,wcześniej nie było żadnych stuków puków ,żadnych niepokojących objawów.
co mogło nawalić ? komp się źle zrestartował , wywaliło jakiś bezpiecznik (ma ktoś schemat bezpieczników)
z góry dzięki za pomoc