Jadę Terracanem w Bieszczady. Po drodze zrobiliśmy dwudniowy postój w Wąwolnicy (35km od Lublina). Dziś po powrocie z wycieczki zatrzymałem się pod sklepem 200m od Hotelu i po zapaleniu samochodu dziwne odgłosy spod maski, jakby silnik nierówno chodził. Kontrolki "woda w filtrze paliwa", "lampka ostrzegawcza hamulca postojowego", "lampka ostrzegawcza ładowania akumulatora". Straciłem wspomaganie hamulców i układu kierowniczego i ledwo dojechałem te 200m do hotelu.
Podniosłem maskę, chyba wszystkie paski są i się kręcą, silnik trochę dziwnie drga. Potem zrobiłem test po placu, jeździł w miarę normalnie, ale gdy tylko skręciłem kierownicą a jeszcze lepiej w tym czasie przyhamowałem, to zapalają się powyższe kontrolki.
Myślicie, że to problem z alternatorem? Nie mam ze sobą miernika, ani prostownika.
Ktoś może polecić mechanika w Lublinie? Oraz laweciarza, chyba będzie potrzebny.
Dziękuję
Jacek Podgórski.