Strona 1 z 1

Nowy/Stary Terracan z Wrocławia

Post: 01 wrz 2016, 10:56
autor: qujo
Chciałbym powitać wszystkich forumowiczów i pogratulować rozbudowanego forum. Oto historia mojego egzemplarza który posiadam od około roku. Z zamiarem zakupu auta 4x4 (SUVa lub terenówki) nosiliśmy się (wraz z partnerką) od kilku lat. Z racji naszej pracy trafiamy z inwestycjami w różne dziwne i dzikie miejsca więc coraz częściej wracał temat auta z napędem na obie osie. Terracana przyuważyliśmy kiedyś w ASO (teraz już w byłym ASO ale polecam jako warsztat niezależny) Hyundaia na ul. Kochanowskiego we Wrocławiu gdzie serwisowaliśmy naszego "Heńka" H-1. Temat powrócił w tamtym roku, budżet został ustalony i rozpoczęły się poszukiwania. W grę wchodziły różne marki i modele - m. in. Jeep Grand Cherokee 3/4 (byłem najbliżej zakupu ale w ostatniej chwili usłyszałem od ładniejszej połowy - tylko nie automat), Volvo XC- 90 (rzeczywiście na zakrętach i nierównościach buja jak cholera) , VW Touareg (diesel V10 - awaryjny, części kosztują tyle że ho, ho!), LR Discovery 3/4 (koleżanka która posiada ów model odradziła jako awaryjny) a nawet przez chwilę pojawiło się Porsche Cayenne (pomimo zachwalania przez właściciela właściwości terenowych okazał się rewelacyjny na szutrowej drodze dojazdowej do posesji, z błotka wyciągnęliśmy go Hyundaiem H-1 :) ). Zmęczeni szukaniem przypomnieliśmy sobie o Terracanie (w biegu zapomniałem całkiem o Pajero czy Toyocie Land Cruiser :) ) - wyszukiwarka wypluła nam jednego we Wrocławiu wstawionego na Allegro godzinę wcześniej. Po burzliwej debacie po kolejnej godzinie byliśmy umówieni ze sprzedającym, po kolejnych dwóch godzinach siedzieliśmy w aucie. Jak na rocznik 2004 choć modelowo 2005 i przy przebiegu ok. 190 tys. km. okazał się rewelacyjnie zadbany (oczywiście z drobnymi mankamentami) i kosztował około 1/4 naszego budżetu, cena przy tym bardzo dobrym stanie auta była naprawdę niska. Po jeździe próbnej podjęliśmy szybką decyzję i staliśmy się szczęśliwymi posiadaczami Terracana.
Teraz o mankamentach które auto posiadało które to być może wpłynęły na niską cenę auta a były spowodowane niewiedzą lub niedbalstwem osoby/osób auto serwisujących:

1. Pływający przód auta i głośne stuki z przedniego zawieszenia.
Tutaj przyczyna okazała się prozaiczna i śmieszna zarazem. Już podczas oględzin przed zakupem dostrzegłem skrawki jakiegoś materiału sterczące z obejm gumowych tulei stabilizatora przedniego zawieszenia. W weekend po zakupie Terracan trafił na podnośnik w moim warsztacie i oczom mym ukazał się widok od którego usta cisnęły wiele niecenzuralnych słów: jakiś fachowiec źle zamontował stabilizator przez co ten uderzał o dolny wahacz. Przyczyną takiego stanu rzeczy była zamiana stron wieszaków stabilizatora (lewa strona z prawą) przez co stabilizatora nie dało zamontować normalnie. "Frajtle" sterczące z obejm tulei okazały się taśmą klejącą i izolacją którymi owinięto zużyte gumy. Sposób montażu całości wskazywał na rozebranie całego układu stabilizatora - dlaczego więc po prostu "fachowiec" nie wymienił zużytych tulei na nowe po 12 złotych sztuka? Czym z kolei doprowadził do takiej oto sytuacji:
Obrazek

Obrazek

2. Zauważyłem że przy ostrzejszych zakrętach dźwignia zmiany biegów przesuwa się na boki tak jakby przesuwała się cała skrzynia. Podejrzenie: zużyta poduszka skrzyni. Po dobraniu się do poduszki okazało się że skrzynia nie jest do niej przykręcona. Na początku pomyślałem że ktoś ją wymieniał, za słabo dokręcił śruby, śruby uległy poluzowaniu i po prostu po pewnym czasie wykręciły się. W takiej sytuacji otwory śrub powinny być chociaż trochę zowalizowane. Po demontażu poduszki okazało się że otwory są w jak najlepszym porządku natomiast lakier dookoła nich jest zdarty, co wskazywało że poduszka nie była przykręcona do skrzyni:

Obrazek

3. Auto podczas zakupu miało czyściutki lśniący silnik (tak, lampka w głowie zapaliła się od razu na ten widok). Po przejechaniu kilku tysięcy kilometrów od zakupu moim oczom ukazał się silnik zalany olejem od strony kierowcy. Pierwsze podejrzenie padło na cieknący przedni most (uwalony dół i bok silnika). Po oględzinach i głębokim wdychaniu zapachu okazało się jednak że to olej napędowy. Terracan miał regenerowane wtryski przy 170 tys. przebiegu. Fachowiec za słabo dokręcił nakrętkę od węża doprowadzającego paliwo na jednym z wtrysku, przez co silnik wręcz "rzygał" olejem napędowym. Sprawę załatwił klucz i chwila roboty.

Uff, to tyle na początek. W praniu wyszła jeszcze jedna rzecz ale to temat na osobny wątek w dziale "Awarie" :) . Pozdrawiam forumowiczów.

PS. Ku przestrodze lub poprawie humoru - zdjęcie filtra paliwa (filtr Mann'a) po dziesięciu tysiącach kilometrów na wałbrzyskim paliwie :D

Obrazek

Re: Nowy/Stary Terracan z Wrocławia

Post: 01 wrz 2016, 19:51
autor: barzuc
No to niezła historia... ale zdaje się trafił w ogarnięte ręce :) Niech dobrze służy :)

Re: Nowy/Stary Terracan z Wrocławia

Post: 16 wrz 2016, 14:50
autor: kikon16
Witaj.
Ładny opis fajnej historii, nawet zre zdjęciami.
Oby służył długo i bezawaryjnie.

Re: Nowy/Stary Terracan z Wrocławia

Post: 26 wrz 2016, 14:14
autor: qubex
Witaj!
Piękny Terrek no i kolejny ogarnięty człowiek który go posiada - jak byś miał ochotę się wybrać np na poligon to chętnie bym się ruszył też swoim Terkiem :)
Oby służył dzielnie! A paliwo radze tylko Statoil "droższy" diesel ;)